niedziela, 26 maja 2013

NEUTROGENA Formuła Norweska krem do stóp


O stopy staram się dbać tak samo przez cały rok. Zima czy lato, sandałki czy kozaczki, po prostu lubię mieć zadbane i gładkie stopy. A podstawa pielęgnacji to dobry krem.
Po tym, jakże odkrywczym i głęboko filozoficznym wstępie, przechodzę do meritum tej notki, czyli kremu do stóp od Neutrogeny. Prezentowany kosmetyk przeznaczony jest do skóry bardzo suchej.
Producent obiecuje efekt 24-godzinnego nawilżenia oraz regenerację skóry już od pierwszego dnia stosowania.


 Krem znajduje się w bardzo poręcznej tubce, zamykanej na klapkę. To klasyczne rozwiązanie jest bardzo wygodne w obsłudze, trudno mi sobie wyobrazić lepsze opakowanie dla kremu do stóp. Szata graficzna opakowania może nie jest szczególnie piękna, ale w końcu nie jest to najważniejsze. Krem jest biały, półprzezroczysty. Pachnie bardzo delikatnie, przyjemnie. Konsystencję określiłabym jako kremowo-żelową. Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze i fantastycznie się wchłania.

Przy aplikacji niewielkiej ilości nie pozostawia tłustej warstwy. Naprawdę bardzo dobrze nawilża skórę. Działanie kremu rzeczywiście jest wyraźnie zauważalne już od pierwszego dnia – stopy stają się gładkie, skóra jest przyjemna w dotyku. Nie mam szczególnie problematycznych stóp, tak więc nie wiem jakby się sprawdził u osób z naprawdę wymagającą skórą, ale u mnie sprawdza się po prostu fenomenalnie. Po tych zachwytach nietrudno się domyślić, że krem do stóp Neutrogeny jest jednym z moich ulubieńców.



Kosmetyk nie należy do najtańszych, ale za to jest bardzo wydajny. Staram się stosować krem do stóp codziennie, ale w praktyce wychodzi kilka razy w tygodniu. Przy takiej częstotliwości krem starczył mi na około 3 miesiące, więc uważam, że jest wart swojej ceny.

A czym wy dopieszczacie wasze stópki?


SKŁAD:
Aqua, Glycerin, Cetearyl alcohol, Paraffinum Liqidum, Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Cera Microcristallina, Panthenol, Bisabol, Allantoin, Tocopheryl Linoleate, Dilauryl Thiodipropionate, Paraffin, Palmitic Acid, Stearic Acid, Sodium Cetearyl Sulfate, Sodium Sulfate, Menthol, Methylparaben, Propylparaben, Parfum




Cena: ok. 18 zł / 100 ml (niestety pojemność 100 ml była serią limitowaną, z tego co widzę w internecie krem obecnie występuje w pojemności 50 ml)
Dostępność: drogerie, supermarkety, sklepy internetowe i allegro


piątek, 24 maja 2013

ROSSMANN –40% na produkty do makijażu i kosmetyki do pielęgnacji twarzy


Pewnie już wszyscy słyszeli, ale jakby się ktoś jeszcze uchował w niewiedzy, to śpiesznie zawiadamiam, że w Rossmannie trwa atrakcyjna promocja. Jest –40% na wszystkie produkty do pielęgnacji twarzy i na kosmetyki kolorowe. Promocja trwa do 29.05.2013. Obejmuje także lakiery do paznokci, ale lakierom oparłam się dzielnie.
Zakupiłam zapas maseczek do twarzy, bo ostatnio zaczęłam ich używać w miarę regularnie, dwa toniki do twarzy, bo tego nigdy za wiele, jeden z moich ulubionych peelingów – morelowy, dwa korektory do twarzy, pomadkę z kolekcji Kate i błyszczyk.
Poniżej szczegóły, wszystkie ceny już po obniżce.


Soraya peeling morelowy 7,39 zł
Eva Natura Herbal Garden tonik do twarzy 5,39 zł
Tołpa Dermo Face Sebio tonik do twarzy 15,59 zł
 


Maybelline Color Sensational Shine Gloss (130 Fuchsia Flash) 15,69 zł
Maybelline Affinitone korektor (01 nude beige) 16,79 zł
Synergen korektor (vanilla 01) 4,79 zł
Rimmel Lasting Finish by Kate (07) 11,39 zł
 



Ziaja maska oczyszczająca z glinką szarą (x4) 0,89zł
Dermika Energia (x2) 3,29 zł
Dermika Nasycenie (x2) 3,29 zł
Efektima maseczka glinkowa oczyszczająca 1,59 zł


Jak tak patrzę na te ceny, to wydają się naprawdę kuszące, ale wszystko razem kosztowało mnie 95,34 zł, czyli wcale niemało.
Kuszą was takie promocje? Wybrałyście się na Rossmannowe łowy? :)

wtorek, 21 maja 2013

STIEFEL Physiogel żel myjący do twarzy


Notka trochę zaległa, ponieważ produkt skończył mi się już kilka tygodni temu. Kolejny żel do mycia twarzy sięga dna, więc najwyższy czas na refleksje na temat Physiogelu.

  

SŁOWO OD PRODUCENTA
Physiogel żel myjący do twarzy skutecznie myje, zapobiegając wysuszeniu skóry. Nie zawiera mydła, nie zaburza naturalnego pH. Zwykle nie podrażnia skóry i nie wywołuje odczynów alergicznych. Nie zatyka porów.
Regularnie stosowany powoduje, że skóra staje się miękka i gładka.

ZALECANY do oczyszczania skóry: wrażliwej, suchej, alergicznej.


MOJE WRAŻENIA
Opakowanie produktu jest całkiem poręczne. Butelka dobrze leży w dłoni, zamknięcie łatwo się otwiera. Nie odnotowałam żadnych dyskomfortów podczas użytkowania tego produktu.
Pierwsze wrażenie po otwarciu buteleczki – piękny zapach! Tak, wiem, że sztuczny i chemiczny, ale co ja na to poradzę, że mi się podoba. Kojarzy mi się z produktami do pielęgnacji niemowląt, taki subtelny, otulający. Po prostu obłędny.
 
Konsystencja produktu jest dosyć rzadka, ale żel dobrze rozprowadza się na skórze. Rzeczywiście jest bardzo delikatny i nie wyrządza skórze najmniejszej krzywdy. Nie podrażnia, nie wysusza. Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ organicznie nie znoszą produktów, które powodują efekt ściągniętej, przesuszonej skóry. Po Physiogelu moja skóra czuje się naprawdę dobrze.

   
 
Jest tylko jedno ALE, które dla wielu osób ten produkt zdyskwalifikuje – kompletnie nie zmywa makijażu. Produkt jest aż tak delikatny, że po prostu nie rusza podkładu. Nic a nic. Kiedy miałam na sobie Revlon Colorstay, to po umyciu tym kosmetykiem makijaż był praktycznie nietknięty. Z tego względu początkowo zupełnie nie przypadł mi do gustu, ale miałam też w łazience mleczko do demakijażu, którego jakoś nie mogłam wykończyć, zatem makijaż zmywałam mleczkiem a następnie myłam twarz Physiogelem. Takie połączenie bardzo polubiłam, ponieważ skóra była jednocześnie dokładnie oczyszczona i nie podrażniona w najmniejszym stopniu. Niemniej jednak nie każdy lubi takie rozwiązania.
 
Drugą wadą tego produktu jest jego mizerna wydajność, a w szczególności stosunek ceny do wydajności. W buteleczce znajduje się jedynie 150 ml produktu, które starczyło mi zaledwie na trzy tygodnie stosowania. A jedno opakowanie potrafi kosztować ponad 30 zł.
Mimo wszystko przygodę z tym produktem wspominam całkiem miło, jednakże wracać do niego raczej nie będę. Myślę, że jest to kosmetyk, który może zainteresować posiadaczki cer sugerowanych przez producenta: wrażliwych, suchych, alergicznych.
 
Jakkolwiek pewnie wielu osobom nasunie się porównanie ze znacznie wydajniejszym Cetaphilem. Tak więc, jeśli ktoś ma ochotę zakrzyknąć, że lepiej zainwestować np. właśnie w Cetaphil, to od razu odpowiadam – zgadzam się z wami.


Cena: 20-35 zł / 150 ml
Dostępność: apteki

sobota, 18 maja 2013

Lakier VIPERA High Life nr 853


Taki odcień różu marzył mi się od dawna. Na tyle różowy, że nie pozostanie niezauważony, a jednocześnie wystarczająco stonowany, żeby nie rzucał się za bardzo w oczy.
Piękny kolor i szalenie podoba mi się na moich paznokciach.
Lakier znajduje się w eleganckiej buteleczce, charakterystycznej dla całej serii High Life. Początkowo myślałam, że High Life to nazwa tego koloru – byłaby bardzo trafna. Niestety lakier ma tylko numer, naprawdę szkoda, że producent nie pokusił się na nadanie bardziej wyrafinowanych nazw tym cudeńkom.
Pędzelek jest mały i wąski, ale bardzo wygodnie się nim operuje. Dwie warstwy lakieru dają pełne krycie.
Jak wam się podoba? :)





  
 
Cena: 8,49 zł / 9 ml
Dostępność: drogerie, stoiska Vipera, sklep internetowy (klik klik)

środa, 15 maja 2013

YVES ROCHER szampon przywracający blask z wyciągiem z nagietka


Posiadam kartę stałego klienta Yves Rocher i w związku z tym raz na miesiąc dostaję ulotkę – pocztówkę z różnego rodzaju promocjami i gratisami, które czekają na mnie, jeśli z tą ulotką wybiorę się na zakupy. W sumie dość długo nie przekraczałam progów Yves Rocher, trochę się stęskniłam, postanowiłam się wybrać. Było to w kwietniu, a celem był tonik, jako że jest to produkt, który wiecznie mi się kończy. Oczywiście wyszło tak jak zwykle, czyli zakupiłam kilka produktów, a przy kasie zostałam jeszcze namówiona na szampon Brillance vel Vitality & Radiance w cenie 9,90 zł. Nie miałam co do niego jakiś specjalnych oczekiwań, ale cena w przełożeniu na 300 ml produktu wydała mi się całkiem atrakcyjna. A dodatkowo nigdy nie miałam szamponu marki Yves Rocher, więc czemu by nie spróbować.

 
SŁOWO OD PRODUCENTA (przepisane żywcem z naklejki z tyłu opakowania)
Przywróć swoim włosom witalność dzięki szamponowi z wyciągiem z nagietka o właściwościach przywracających blask z ekologicznych upraw.
(Przepraszam, ale nie mogę: czy tylko mi się wydaje, że to zdanie jest trochę… nieteges? Przywróć witalność dzięki właściwościom przywracającym blask? Już nie wspominając o blasku z ekologicznych upraw? Czy to ja się czepiam? ;) )

Efekt: Twoje włosy będą zdrowe, miękkie, gładkie i błyszczące.
Stosowanie: na mokre włosy. Obficie spłukać.


SKŁAD:
Aqua, Amonium Lauryl Sulfate, Glycol Stearate, PEG-3 Myristyl Ether, Polyacrylate-1 Crosspolymer, Caledula Officinalis Flower Extract, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Parfum, Panthenol, Glycerin, Polyquaternium-10, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Citric Acid, Salicylic Acid, Benzalkonium Chloride

Dodatkowa informacja ze strony Yves Rocher:
98% składników pochodzenia naturalnego.
Składniki pochodzenia roślinnego: nagietek bio, baza myjąca pochodzenia roślinnego.
Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego.
Bez silikonu, bez sztucznych barwników.
Bez parabenów.
(KLIK KLIK)


 
MOJE WRAŻENIA
Tak jak już wspomniałam, nie spodziewałam się po tym produkcie zbyt wiele. Ot, szampon. Pierwsze wrażenie: niezbyt przyjemny, ziołowy zapach. Na szczęście nie mocny, można przeżyć. Aplikacja produktu jest mało przyjemna, ponieważ szampon ma dosyć tępą konsystencję i nie chce współpracować przy rozprowadzaniu na włosach. Opornie się pieni.

Stosowany na włosy myte poprzedniego dnia spisuje się całkiem nieźle. Problemy pojawiły się, kiedy próbowałam umyć nim włosy dwudniowe, potraktowane uprzednio suchym szamponem Batiste. Od razu dodam, że moje włosy mają tendencję do przetłuszczania się, ale nawet na drugi czy trzeci dzień są jeszcze w całkiem niezłym stanie. Ten produkt po prostu słabo myje. W desperacji myłam nim włosy dwa razy, żeby uzyskać satysfakcjonujący efekt.

Niestety dalej nie jest lepiej, ponieważ włosy po tym kosmetyku są matowe i szorstkie w dotyku. A co gorsza – przetłuszczają się dużo szybciej niż po jakimkolwiek innym szamponie, jaki stosowałam do tej pory.
Co tu dużo mówić – porażka na całej linii.
Częściowym usprawiedliwieniem dla tego szamponu jest jego skład, w szczególności brak SLS. Niemniej jednak jego działanie na moich włosach kompletnie rozmija się z obietnicami producenta.
Użyłam go kilka razy, ubyło około jednej czwartej opakowania, ale powiem szczerze, że naprawdę nie mam ochoty na więcej…

Miałyście może jakieś szampony Yves Rocher? Jeśli tak, to jak się wam spisały?

Cena: 11,90 zł / 300 ml
Dostępność: sklepy Yves Rocher, sklep internetowy

poniedziałek, 13 maja 2013

BIODERMA Hydrabio Legere – Light Cream. Pielęgnacja popołudniowa.


Producenci kosmetyków proponują pielęgnację na dzień i na noc. Ja wyróżniam trzecią kategorię: pielęgnacja popołudniowa. A właściwie popołudniowo-łikendowa. Kiedy już dotrę do domu po pracy i ewentualnych innych atrakcjach to po pierwsze biorę prysznic, zmywam makijaż, wskakuję w jakiś wygodny przyodziewek. I dopieszczam skórę: balsam do ciała i nawilżający krem do twarzy. Rano przy wykonywaniu makijażu zależy mi przede wszystkim na zmatowieniu skóry, aby makijaż pozostał w stanie nienaruszonym jak najdłużej. Natomiast nie lubię mieć na sobie makijażu, kiedy po prostu jestem w domu (no dobrze: ewentualnie lekki puder lub delikatna warstwa podkładu mineralnego).
Moja skóra jest mieszana, ale bardzo lubi nawilżanie. Z tego właśnie względu wieczorami sięgam przeważnie po kosmetyki typowo pielęgnacyjne. Ostatnimi czasy był to Light Cream od Biodermy z serii Hydrabio.


Producent obiecuje dogłębne nawilżanie dzięki opatentowanemu kompleksowi Aquagenium, który ma pobudzać funkcje komórkowe skóry i reaktywować naturalne procesy nawilżania. Dzięki długotrwałej skuteczności skóra powinna odzyskać komfort, sprężystość i blask.
Tradycyjnie zaleca się stosowanie na dzień i/lub na noc. Do czego ja się oczywiście kompletnie nie stosuję ;).

SKŁAD:
WATER (AQUA), GLYCERIN, CYCLOMETHICONE, DICAPRYLYL ETHER, DIMETHICONE, ALCOHOL DENAT., CYCLOPENTASILOXANE, GLYCOL PALMITATE, POLYEHTYLENE, SODIUM LACTATE, ARACHIDYL ALCOHOL, NIACINAMIDE, PYRUS MALUS (APPLE) FRUIT EXTRACT, ANHYDROXYLITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, MANNITOL, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, BEHENYL ALCOHOL, XYLITYLGLUCOSIDE, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, ARACHIDYL GLUCOSIDE, HEXYLDECANOL, XANTHAN GUM, SODIUM HYDROXIDE, C30-45 ALKYL CETEARYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, DISODIUM EDTA, PHENOXYETHANOL, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, BUTYLPARABEN, ETHYLPARABEN, ISOBUTYLPARABEN, FRAGRANCE, (PARFUM).



Produkt zamknięty jest w klasycznym opakowaniu z pompką, korzystanie jest bardzo wygodne. Krem ma ledwo wyczuwalny zapach. Przy normalnym stosowaniu nie czuć go prawie wcale, ale jak już ktoś się na tym zapachu skupi, to powinien stwierdzić, że jest on całkiem miły. A przynajmniej ja tak stwierdzam.
Gwóźdź programu czyli skuteczność: w porządku. Jest całkiem nieźle, ale mimo wszystko bez fajerwerków. Zauważam poprawę w nawilżeniu skóry, komfort po aplikacji jest wyraźnie odczuwalny, aczkolwiek spodziewałam się czegoś więcej. Do komórek mojej skóry chyba nie bardzo dotarło, że mają się zmobilizować i wziąć do pracy nad nawilżaniem.
Niemniej jednak uważam, że krem spisuje się na mojej skórze dobrze, ponieważ przede wszystkim nie pogarsza jej stanu. A to już spory plus. Nie powoduje wysypów nieszczęść, nie zapycha. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nadaje się pod makijaż, ponieważ użyłam go kilka razy w ten sposób i tragedii nie było. Natomiast z pewnością nie jest to najlepszy wybór, jeśli zależy nam na długotrwałym efekcie matowej skóry.
Podsumowując uważam, że jest to całkiem dobry krem, wart wypróbowania, jeśli ktoś potrzebuje nawilżenia skóry mieszanej lub tłustej. Nie jest to ideał, ale czy ideał w ogóle istnieje?


 
A jak tam wasze przyzwyczajenia pielęgnacyjne? Ciekawa jestem czy tylko ja uskuteczniam takie popołudniowe rytuały ;).

Dostępność: apteki, allegro
Cena: ok. 50 zł / 40 ml (kupiłam taniej na promocji w SuperPharmie)

sobota, 11 maja 2013

LIRENE peeling gruboziarnisty do twarzy


Produkt, który dawno temu poleciła mi ekspedientka w pobliskim sklepie kosmetycznym – głęboko oczyszczający peeling gruboziarnisty od Lirene. Był to początek mojej przygody z tego rodzaju kosmetykami, jeden z pierwszych peelingów, który zagościł w mojej łazience. Od tamtego momentu minęło sporo czasu, a do tego produktu wracałam nie raz i nie dwa.


SŁOWO OD PRODUCENTA
To właściwy kosmetyk dla Ciebie, jeśli masz cerę normalną, tłustą lub mieszaną z widocznie rozszerzonymi porami, która wymaga odświeżenia, doglębnego oczyszczenia oraz złuszczenia martwego naskórka. Peeling wygłasza skórę, zmniejszając widoczność porów i przywraca jej świeży, matowy wygląd. Peeling odpowiedni dla skóry w każdym wieku.

ZALECANE STOSOWANIE
Dwa razy w tygodniu nanieś peeling na skórę twarzy, omijając okolice oczu i delikatnie masuj przez 2-3 min. Zmyj ciepłą wodą.
 


SKŁAD:
Aqua, Glyceryl Stearate SE, Polyethylene, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Glycerin, Petrolatum, Paraffinum Liquidum, Isopropyl Palmitate, Mannitol, Cellulose, Xanthan Gum, Allantoin, Butylene Glycol, Vaccinium Myrtillus Fruit/Leaf Extract, Tamarindus Indica (Tamarind) Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Extract, Tocopheryl Acetate, Ethylhexylglycerin, Hydroxypropyl Methylcellulose, Phenoxyethanol, Methylparaben, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Polyaminopropyl Biguine, Parfum, CI 77007, CI 60730, CI 16035



MOJE WRAŻENIA
Na początek opakowanie – odkręcana tubka nie jest najwygodniejsza w stosowaniu, jednakże peelingu nie stosuje się codziennie, więc ostatecznie obsługa tego kosmetyku nie jest jakaś szczególnie uciążliwa.
Zapach sztuczny, typowo chemiczny, ale zawiera całkiem przyjemne nuty.
Produkt ma fajny, bladofioletowy kolor, upstrzony granatowymi granulkami. Konsystencja jest kremowa, bardzo miła w dotyku, z wyraźnie wyczuwalnymi drobinkami peelingującymi.
Jestem zadowolona z działania tego kosmetyku – porządnie oczyszcza skórę i złuszcza wszystko co wymaga złuszczenia, a jednocześnie nie wysusza. Regularnie stosowany robi zdecydowaną różnicę w wyglądzie i stanie skóry – skóra staje się gładsza, przyjemna w dotyku.


Staram się stosować peelingi regularnie dwa razy w tygodniu, a następnie nakładać maseczkę, wtedy efekty są najlepsze. Niemniej jednak nawet bez maseczki wyraźnie widzę, że po peelingu skóra chętniej wchłania produkty pielęgnacyjne.
Niestety obiecywanie przez producenta normalizowanie wydzielania sebum i zmniejszenie widoczności porów muszę włożyć między bajki – nie zaobserwowałam takowych efektów. Ani trochę.
Produkt uważam za wydajny, ponieważ opakowanie zwierające 75 ml starcza mi na dosyć długo. Biorąc pod uwagę działanie – uważam, że jak najbardziej jest wart swojej ceny, ale wiadomo, że jest to kwestia indywidualna.


Cena: 15-17zł / 75 ml
Dostępność: drogerie, sklep internetowy, allegro

czwartek, 9 maja 2013

LIEBSTER BLOG AWARD – Dziękuję!


Zostałam ostatnio nominowana do Liebster Blog Award – i to aż przez trzy osoby! Jest mi niezmiernie miło i dziękuję za to wyróżnienie :).

Na czym polega zabawa?
"Nominacje otrzymujemy od innego bloggera. Przeważnie nagrody otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich rozpowszechnianie. Jest to „nagroda” za nienaganne prowadzenie bloga. Odpowiadasz na 11 pytań otrzymywanych od osoby nominującej, następnie TY masz za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania".
UWAGA: Nie nominujemy osoby, która Ciebie nominowała !!!"

Nominacje otrzymałam od:
Alexis93

Tenebrity

Avida Dollars


Pytania od Alexis93
1. Dlaczego założyłaś bloga ?
Ponieważ lubię dzielić się wrażeniami z używanych przeze mnie kosmetyków.
2. Co daje ci prowadzenie bloga ?
Trochę wcześnie na refleksje z długiego okresu, na razie – mnóstwo radochy :)
3. Bez jakiego kosmetyku nie wyobrażasz sobie codziennego makijażu ? (jeden)
Puder matujący Kryolan.
4. Makijaż oczu czy ust ?
Ust.
5. Jeżeli wakacje to aktywnie czy raczej leniuchowanie na plaży ?
Najlepiej jedno i drugie. Lubię plażowanie, ale nie stronię też od aktywnego wypoczynku.
6. Lato czy zima ?
Najbardziej lubię wiosnę i jesień, ale jeśli już mam wybierać z pozostałych pór roku, to wolę lato.
7. Twój kosmetyczny ulubieniec ?
Puder matujący Kryolan.
8. Ulubiona firma kosmetyczna to ?
Obecnie Organique. Uwielbiam ich kule do kąpieli!
9. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia ?
Bez internetu.
10. Co lubisz robić w wolnych chwilach ?
Jeżdżę na rowerze, czytam książki. A najczęściej oglądam seriale z Panem Misiem.
11. Ulubiony serial ?
The Wire. Specyficzny, początkowo wcale nie porywa. A po kilku odcinkach wciąga niesamowicie. Absolutnie genialna fabuła i postaci.


Pytania od Tenebrity
1. Dlaczego blog, a nie forum, portal, na którym ukazują się recenzje lub samodzielna strona www?
Nie wiem… Tak wyszło.
2. Dostajesz dwa bony: jeden o wartości 10 zł, drugi 300 zł. Możesz zrealizować je w dowolnym sklepie. Jeden warunek: 1 bon = 1 kupiony przedmiot, bez zwrotu reszty pieniędzy. Co kupujesz?
Za 10 zł kupuję kawałek ciasta malinowego, a za 300zł piątkę cieni do powiek Diora.
3. Twoje plany na najbliższe wakacje?
Dobre pytanie, też je sobie zadaję od jakiegoś czasu ;)
4. Coś co zawsze chciałaś mieć (być), a nigdy tego nie miałaś i nie zanosi się, że to dostaniesz?
Bransoletka z Pandory.
5. W mojej torebce zawsze jest...
Portmonetka, telefon, chusteczki higieniczne.
6. Dostajesz 1500 zł. Wolisz dostać całą kwotę od razu, czy podzieloną na 10 miesięcznych rat?
Od razu, można wrzucić na lokatę i rozmnażać. Albo od razu wydać. Tak czy owak więcej frajdy na raz ;).
7. Coś, co umiem samodzielnie świetnie przygotować/zrobić to...
Herbata.
8. Wybierz dowolny kraj/miejsce na świecie, gdzie chciałabyś spędzić resztę życia.
Polska.
9. Co jest Twoim impulsem do działania?
Zbliżający się deadline.
10. Masz do wyboru: domek z ogrodem na wsi, czy apartamentowiec w wieżowcu w wielkim mieście?
Apartamentowiec, mieszczuch jestem. No i jak ja bym z tej wsi dojeżdżała do pracy?
11. Zakończmy optymistycznie: co w sobie lubisz?
Umiejętnośći organizacyjne.


Pytania od Avida Dollars
1. Co w sobie lubisz?
Umiejętnośći organizacyjne.
2. W mojej torebce zawsze jest...
Portmonetka, telefon, chusteczki higieniczne.
3. Spodnie czy spódnica?
Spodnie.
4. Czego nie lubisz u innych ?
Marudzenia.
5. Faworyt wśród kosmetyków ?
Puder matujący Kryolan.
6. Czego najbardziej się boisz ? 
Przybierania na wadze.
7. Znak zodiaku ?
Baran.
8. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Jeżdże na rowerze, czytam książki. A najczęściej oglądam seriale z Panem Misiem.
9. W jakich trzech słowach opisałabyś siebie ?
Niecierpliwa, niecierpliwa, niecierpliwa.
10. Ulubiony gatunek muzyczny?
Nie posiadam ulubionego gatunku, z różnych klimatów lubię konkretnych artystów albo utwory.
11. Pomadka czy błyszczyk?   
Pomadka, nie lubię jak mi się włosy kleją do ust.


Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie odpowiadało mi się na wszystkie pytania :).
Niektóre naprawdę bardzo ciekawe, poważnie się musiałam zastanowić.
Kilka pytań się powtarzało, dlatego odpowiedzi też powtórzone – jestem zmienna, ale nie aż tak ;).

Moje pytania:
  1. Co lubisz jeść na śniadanie?
  2. Ulubiony film?
  3. Ulubiona książka?
  4. Wymarzone wakacje?
  5. Praca marzeń?
  6. Kosmetyk, do którego wracasz?
  7. Trampki czy szpilki?
  8. Ulubiony zapach?
  9. Co poprawia Ci humor?
  10. Gdybyś mogła kupić jedną rzecz, bez względu na cenę, co by to było?
  11. Kosmetyk, którego nie masz, a chciałabyś mieć?

Moje nominacje:



środa, 8 maja 2013

FLORMAR Supershine nr 49 – neonowa zieleń


Pierwszy lakier z mojej ekipy Flormar, którym zdecydowałam się pomalować paznokcie.
Ma niesamowicie wygodną w obsłudze buteleczkę, skuwka z pędzelkiem świetnie leży w dłoni. Aplikuje się dobrze. Ma niezłe krycie, chociaż po dwóch warstwach czułam lekki niedosyt i dla spokoju ducha dołożyłam trzecią warstwę.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż tak żarówiastego efektu, ale i tak uważam, że ten kolor ma spory potencjał. Wyglądałby lepiej z opaloną skórą, tylko kiedy ja się takowej doczekam?


 
Cena: 10,50 zł / 10 ml
Dostępność: stoiska Flormar, sklep internetowy Flormar, allegro


wtorek, 7 maja 2013

New in: Flormar


To było tak: obiecałam sobie szlaban na lakiery do paznokci w maju, ale…
Podczas majówki spotkałam stoisko Flormar, a do tej firmy mam na co dzień bardzo ograniczony dostęp. A na tym stoisku tyle śliczności. I taka sympatyczna ekspedientka, która doradzała, a nawet i szczerze… odradzała niektóre sztuki. No jak ja się mogłam oprzeć?
Poza tym tak właściwie to był jeszcze kwiecień, więc się nie liczy, prawda? 



Skusiłam się w sumie na cztery pełno wymiarowe buteleczki i jedną wersję mini:
Supershine nr 49 – neonowa zieleń
Intensywny róż nr 125
Piękny złoty odcień nr 387
G10 z kolekcji Graffiti („crackle”)
Miniaturka zwykłego, czarnego nr P30


Najbardziej jestem ciekawa tego efektu „graffiti” – jeszcze nie miałam do czynienia z takim wynalazkiem.
Za całość zapłaciłam niecałe 50zł.
A jak tam wasze lakierowe zakupy?


niedziela, 5 maja 2013

THE BALM Mary - Lou Manizer


Korzystając z tego, że wreszcie mamy prawdziwie ciepły, słoneczny dzień, chciałabym przedstawić radosny produkt: rozświetlacz Mary - Lou Manizer z firmy The Balm.




Produkt znajduje się w okrągłym opakowaniu z lusterkiem, podobnym do klasycznych puderniczek. Całość otrzymujemy zapakowaną w kartonowe pudełeczko. Na obu opakowaniach znajduje się takie samo zdjęcie „podejrzanej” ślicznej blondynki w stylu pin-up. Całość utrzymana w charakterystycznych dla tej firmy retro klimatach. Kobieco i uroczo.




Według producenta kosmetyk może służyć zarówno jako rozświetlacz jak i cień do powiek. Ja korzystałam tylko z tego pierwszego zastosowania. Produkt jest mocno napigmentowany, ale na skórze daje subtelny efekt, zaryzykuję stwierdzenie, że trudno zrobić sobie nim krzywdę. Zastosowany nad kości policzkowe daje efekt pięknej, lustrzanej tafli. Delikatny, świetlisty połysk.


 
Uzyskany efekt bardzo mi się podoba, jednakże trochę irytuje mnie fakt, że ten produkt ma tendencję do uskuteczniania migracji w różne miejsca mojej twarzy. Pod koniec dnia znajduję kosmetyk w miejscach, gdzie z całą pewnością go nie nakładałam ;). Z tego względu nie stosuję go na co dzień, ale uważam, że jest świetny na tak zwane „okazje”.

Jest to jedyny produkt tego rodzaju jaki posiadam, zatem nie mam kompletnie żadnego porównania, ale Mary - Lou Manizer zdecydowanie przypadła mi do gustu.

SKŁAD
Mica, Isoeicosane, Polyethylene, Boron Nitride, Polyisobutene, Ptfe, Silica, Synthetic Wax, Dimethicone, Titanium Dioxide CI 77891, Iron Oxides CI 77491.
 



Cena: ok. 60 zł / 8,5g
Dostępność: perfumerie Marrionaud, allegro, sklepy internetowe

sobota, 4 maja 2013

Lakier ESSIE Exotic Liras

Nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie pokazywałam na paznokciach żadnego lakieru od Essie – przecież to moje ulubione! Mam słabość do tych buteleczek z literką „E” na zakrętce z powodu ich trwałości. Essie potrafi utrzymywać się na moich paznokciach nawet 5 dni w stanie nienaruszonym, a i potem pojawiają się jedyne starte końcówki, nie ma mowy o odpryskach.
Oczywiście ich jedyną wadą jest cena, ale zarówno w sklepach stacjonarnych jak i w internecie można spotkać obniżki. Mniej więcej tydzień temu spotkałam –25% na lakiery w SuperPharmie i do koszyczka powędrował lakier Exotic Liras.
Jest trochę rzadki, trzeba uważać, żeby nie pozalewać skórek. Dla satysfakcjonującego efektu nałożyłam dwie wartstwy.
Jego kolor to intensywna czerwień wpadająca w kolor rozgniecionej maliny. Bardzo żywy, soczysty odcień. Bardzo mi się podoba :).








P.S. Promocja w SuperPharm nadal trwa, jest -25% na Essie i wiele innych lakierów (chyba na wszystkie). Essiaki stoją po 25,24 zł.

Cena: ok 35 zł / 13,5 ml 
Dostępność: Douglas, Hebe, SuperPharm
 

piątek, 3 maja 2013

URODA MELISA Tonik bezalkoholowy


Tonik to taki produkt, który zużywam w ogromnych ilościach. Mam kilka sprawdzonych kosmetyków, do których wracam, ale często też eksperymentuję. Dzisiaj przedstawiam jeden z najnowszych eksperymentów – tonik bezalkoholowy Uroda Melisa.


Kupiłam ten produkt „w ciemno”. Akurat potrzebowałam toniku (to chyba jeden z niewielu rodzajów kosmetyków, z którym nie mam problemu, że mi coś zalega i czeka na zużycie), a ten wyglądał zachęcająco i kosztował kilka złotych. Co mi szkodzi? Spróbuję.

Opakowanie bardzo mi się podoba, ponieważ jest proste i poręczne, Na dodatek naklejka informacyjna nie zasłania całej butelki, dzięki czemu widać, ile produktu jeszcze zostało.

W składzie znajdziemy m. in. wyciąg z melisy, prowitaminę B5 i alantoinę. Składniki te regenerują, łagodzą i odświeżają skórę. Dodatkowo wyciąg z zielonej herbaty ma za zadanie spowalniać efekt starzenia się skóry, chronić przed wolnymi rodnikami i działać przeciwutleniająco.

SKŁAD:
Aqua, Sorbitol, Camellia Sinesis Leaf Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract, Panthenol, Allantoin, Tridiceth-9, PEG-5 Ethylhexanoate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Butylene Glycol, Disodium EDTA, Benzophenone-1, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carbohaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, CI 19140, CI 42090
 

Producent obiecuje, iż tonik pozostawia skórę odświeżoną, zdrową i zadbaną.
Kosmetyk przeznaczony jest do cery delikatnej.
Na zdjęciach jest już puste opakowanie, dlatego musicie mi uwierzyć na słowo, że tonik ma kolor zielony. Zapach sztuczny, chemiczny, ale dość świeży.

W kwestii działania – muszę przyznać, że ten przypadkowy zakup zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Przede wszystkim nie podrażnia, nie powoduje pieczenia ani efektu ściągnięcia skóry. Jest delikatny, ale jednocześnie działa – skóra jest dokładnie oczyszczona, przyjemnie odświeżona. Nie wysusza – wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że rzeczywiście działa nawilżająco. Po zużyciu całego opakowania z zadowoleniem stwierdziłam, że moja cera bardzo się z tym tonikiem polubiła.


Macie jakieś sprawdzone (i najlepiej niedrogie :) ) toniki do twarzy?
 
Cena: 6-7 zł / 200 ml
Dostępność: drogerie (np. Drogeria Natura)

czwartek, 2 maja 2013

ULUBIEŃCY kwietnia

Kilka produktów, po które sięgałam najczęściej w kwietniu:


Elisabeth Arden Green Tea Lotus - lekki, przyjemny zapach. Nic specjalnie wyrafinowanego, odświeżająca, wiosenna woda. Towarzyszyła mi prawie codziennie. Kupiona dawno temu w SuperPharm za około 100 zł / 100 ml.

Paleta pięciu cieni Inglot - pełen opis, zdjęcia i swatche tutaj. Bardzo praktyczny zakup, neutralne kolory świetnie sprawdzają się w codziennym makijażu.

Mascara Essence Get Big Lashes Volume Curl. Moje kwietniowe odkrycie. Kupiona pod wpływem kilku pozytywnych recenzji, gółwnie z ciekawości - czy można dostać dobry tusz do rzęs za mniej niż 15 zł? Owszem, można! Nie mam porównania z innymi tuszami z tej kategorii cenowej, ale mam porównanie z dużo droższymi. Ten produkt to naprawdę pozytywne zaskoczenie. Daje efekt mocno podkreślonych rzęs i utrzymuje się przez cały dzień bez żadnych problemów.

Lakier OPI You're Such a Budapest - rozbielony, pastelowy fiolet. Moim zdaniem kolor pasujący zarówno do zimy, jak i do wiosny, czyli świetny do ostatnio panującej aury ;). Zdjęcia tutaj.

Róż MAC Well Dressed - piękny, chłodny róż. Notka tutaj.

Pomadka do ust Maybelline Color Sensational 540 Hollywood Red. Jedno z moich ulubionych mazidełek do ust. Chłodna, jednocześnie głęboka i lekko przygaszona czerwień. Pięknie ożywia bladą skórę i nie jest zbyt wyzywająca. Próbowałam uwiecznić na zdjęciach, ale kompletnie nie oddają jej uroku. Polecam zmacanie testera przy okazji ;).

I to by było na tyle. A co u was ciekawego w kwietniu?