Tej zimy moje dłonie przechodziły
kryzys. Przesuszona, szorstka skóra mocno dawała mi się we znaki.
Oczywiście najlepiej jest
zwalczać przyczyny problemów, ale jak tu zwalczać przyczyny takie jak mróz i
suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach? Pytanie retoryczne.
Na krem do rąk z The Secret Soap Store natknęłam się
przypadkiem. Właściwie to przeglądałam asortyment sklepu internetowego pod
kątem kosmetyków do kąpieli. A natknęłam się na porzeczkowy krem do rąk.
Skusiły mnie: po pierwsze porzeczki, a po drugie zawartość masła shea. Za
porzeczkami nie przepadam, ale lubie ich zapach. Jak łatwo się domyślić
kosmetyk postanowiłam nabyć.
Krem dostajemy w kartonikowym
opakowaniu, z tyłu którego znajdują się wszelkie pożyteczne informacje.
Właściwości:
Krem do pielęgnacji suchej i
podrażnionej skóry rąk. Zawiera 20% masła Shea. Masło to, zwane również karite,
co oznacza „życie”, jest wysoce cenione za swoje zmiękczające skórę właściwości
oraz zdolność leczenia podrażnionej powierzchni skóry. Masło Shea, pozyskiwane
z drzew masłosza, zawiera substancje tłuszczowe, witaminy A, E iF oraz
naturalne filtry chroniące przed promieniowaniem UVB.
Kosmetyk znajduje się w tubce,
która jest miękka, dzięki czemu produkt łatwo jest wydobyć. Krem jest gęsty,
treściwy, ma bladoróżowy kolor.
Zapach to niestety nie są
porzeczki. Nie wiem co to jest. Ale pachnie nawet sympatycznie. Niezbyt
nachalnie, na pewno nie przeszkadza.
Krem aplikuje się przyjemnie.
Wchłania się praktycznie całkowicie, chociaż czasami mam wrażenie, że wyczuwam
delikatną, lekko tłustawą warstewkę. Bądź co bądź mamy zawartość masła Shea.
A
jak kosmetyk sprawdza się w kategorii podstawowej, czyli pielęgnacji
dłoni?
Wyśmienicie.
Już
od pierwszej aplikacji odczuwalna ulga. Skóra jest nawilżona, odżywiona, po
prostu zadbana. Przy regularnym stosowaniu wszelkie problemy stały się
wspomnieniem. I o to chodziło.
Skład:
Aqua, Shea Butter,
Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Glycerin, Avocado Oil, Urea,
Parfum, D-panthenol, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Trideceth-6,
Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Benzoic Acid, Dehydroacetic
Acid, Phenoxyethanol, Polyaminopropyl Biguanide, Ethylhexylglycerin,
d-Limonene, Benzyl Salicylate, Linalool, Hydroxycitronellal.
Dodatkowo:
0% Parabenów, PEG, SLES,
silikonów, ftalanów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, substancji
z upraw modyfikowanych genetycznie.
Krem
spełnia moje wygórowane oczekiwania i na pewno będę do niego wracać. Nowe opakowanie
porzeczki już czeka, chętnie sięgnę też po passiflorę i trawę cytrynową.
Cena:
18,50zł – 22zł / 70ml
Dostępność: sklepy internetowe
Czaję się na ten krem tak jak na ten z Locitane ale to przy okazji wizyty w jakimś większym mieście ;)
OdpowiedzUsuńspis kosmetyków i cieni jest pod każdym makijażem oprócz tych tak jak pisałam są to zaległe z karty makijaże ;)
Nabyłam właśnie próbki kremów do rąk z L'Occitane za kupon z Glamour, sama jestem ciekawa jak wypadnie porównanie L'Occitane z TSSS ;)
Usuńpolecam Ci zapach passiflory - urzekający :)
OdpowiedzUsuńMiałam w testerku - zaiste boski :)
UsuńSzkoda, ze nie pachnie porzeczkami:( Lubie ten zapach w kosmetykach;-)
OdpowiedzUsuńNo niestety, też lubię zapach porzeczki, a tu lekkie rozczarowanie :/
UsuńO tym kremiku słyszałam same pozytywne recenzje.
OdpowiedzUsuńZapach porzeczki musi pachnieć bosko.
Bardzo żałuję że nie mam dostępu do tej firmy:/
Zamawiałam przez internet ;)
Usuń