Skusiłam się na te produkty
głównie dlatego, że były w promocji. Nie spotkałam się wcześniej z żadnymi
recenzjami ani opiniami. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Sięgnęłam po
zestaw JOHN FRIEDA Brilliant Brunette z niczym niezmąconą percepcją.
Zarówno szampon jak i odżywka
znajdują się w praktycznie identycznych opakowaniach: duże tuby, stojące na
odmykanych zakrętkach. Bardzo proste i bardzo praktyczne rozwiązanie, nie
doznałam żadnych niewygód w czasie stosowania tych produktów. Producent mógłby
jednak pokusić się o nieco bardziej odmienny design dla opakowań szamponu i
odżywki, ponieważ na pierwszy rzut oka trudno je od siebie odróżnić. Co bywa
szczególnie odczuwalne, kiedy jest się krótkowidzem, a włosy, z oczywistych
względów, myje się bez okularów na nosie.
Oba produkty są bardzo wydajne, w
tubach mieści się po 250 ml produktu.
SZAMPON
Słowo od producenta
Nawilżająca formuła z drobinkami
pereł i olejkiem ze słodkich migdałów zmiękcza włosy, wydobywając głębokie,
wielowymiarowe odcienie ciemnych włosów przywracając im blask. NIE BARWI
WŁOSÓW.
Moje wrażenia
Produkt ma jasnobrązowy kolor,
dosyć treściwą konsystencję. Pachnie chemicznie, sztucznie, ale nie jest to
zapach nieprzyjemny ani drażniący. Może się nawet podobać. Na przykład mnie się
podoba.
Bardzo łatwo rozprowadza się na
włosach i bardzo dobrze się pieni. Świetnie myje, skóra głowy i włosy są po tym
szamponie naprawdę czyste. Po użyciu tego kosmetyku (nawet bez użycia odżywki!)
włosy są mięciutkie, miłe w dotyku i błyszczące. Początkowo podchodziłam do
tych rezultatów z lekkim niedowierzaniem i sporą nieufnością, obawiałam się, że
odżywienie włosów będzie miało skutki uboczne w postaci włosów obciążonych i
szybszego przetłuszczania. A tu wręcz przeciwnie – jest to pierwszy szampon od
bardzo dawna, który spowodował, że na drugi dzień nie miałam ochoty na ponowne
mycie włosów. Bo tak generalnie to bardzo lubię myć włosy codziennie. Po prostu
lubię, kiedy są idealnie świeże. Szampon Brilliant Brunette sprawdził się u
mnie po prostu rewelacyjnie. Zużyłam na razie jedną tubę i na pewno sięgnę po
kolejne.
ODŻYWKA
Słowo od producenta
Nawilżająca formuła z drobinkami
pereł i olejkiem ze słodkich migdałów nawilża włosy, wydobywa głębokie,
wielowymiarowe odcienie ciemnych włosów, nadając im blask. Odżywia suche włosy,
sprawiając, że stają się atłasowe w dotyku. NIE BARWI WŁOSÓW.
Moje wrażenia
Odżywka ma cechy podobne do
szamponu: jasnobrązowy kolor, podobny zapach. Konsystencja jest bardziej gęsta,
kremowa. Łatwo aplikuje się na włosy. Efekty stosowania odżywki razem z
szamponem są mało zauważalne, ponieważ już samo użycie szamponu nadaje włosom
miękkość i blask. Niemniej jednak mogę z całą pewnością stwierdzić, że po
użyciu odżywki włosy są jeszcze bardziej nawilżone, lśniące, jedwabiste. Po
prostu cudne. Nie stosuję odżywki codziennie, głównie dlatego, że nie zawsze
mam czas i ochotę na dodatkowy etap porannych zabiegów. Są takie momenty w
życiu, kiedy liczy się każda minuta ;). Z tego względu szampon Brilliant
Brunette skończył mi się szybciej, a odżywka była używana później z szamponami
innych marek. Z efektów jej działania zawsze byłam bardzo zadowolona, ponieważ
wspaniale dopieszcza włosy. Jednakże trudno było mi oprzeć się refleksji, że
odżywkę o podobnych właściwościach można by znaleźć zwyczajnie tańszą.
Podsumowując, jestem absolutnie
zauroczona działaniem szamponu. Pierwsza tubka wprawiła mnie w istny zachwyt,
ciekawa jestem czy ten zachwyt utrzyma się przy kolejnych opakowaniach. Odżywka
też jest niczego sobie, porządnie pielęgnuje włosy, ale nie jestem pewna czy
jest aż tak cudowna, aby była warta swojej ceny.
Cena regularna to ok. 35 zł / 250
ml zarówno szamponu jak i odżywki, można spotkać obniżki do ok. 25 zł.
Dostępność: Rossmann